Kościół wprawdzie był zamknięty, ale można było zajrzeć do środka przez kratę. Tak czy inaczej wnętrze było piękne. Trudno szukać podobnych we współczesnych świątyniach. Zaś po drugiej stronie ulicy, na niewielkim wzniesieniu stał wiatrak. Tuż przy nim czuwał drewniany (wtedy jeszcze błogosławiony) Jan Paweł II. Miejsce niezwykle urocze. Szczególnie przypadło do gustu naszej córeczce.
Obfotografowaliśmy się z papieżem i ruszyliśmy dalej:) Po kilkukilometrowej przejażdżce dotarliśmy do Zamku Bierzgłowskiego. Znajduje się tam Diecezjalne Centrum Kultury (http://www.zamekbierzglowski.eu). Obszerne, gotyckie zabudowania robią wrażenie. Do tego wszechobecna cisza. Szczerze mówiąc trudno nam było kogokolwiek spotać, więc pokręciliśmy się tu i tam, aż znaleźliśmy kaplicę na piętrze. Prowadziły do niej drewniane schody. Atmosfera jaka się tam udzielała pozwalała zrobić jedno: modlić się.
Zostało nam jeszcze trochę dnia więc zajrzeliśmy do Chełmży. Przyznam, że byłem tam pierwszy raz. I także pierwszy raz miałem okazję poplażować w mieście, a nie gdzieś na odludziu. Chełmża leży bowiem nad Jeziorem Chełmżyńskim, wzdłuż którego (w jego miejskiej części) ciągnie się malowniczy deptak. Odwiedziliśmy (a właściwie zobaczyliśmy) dwa kościoły. Na pierwszym zdjęciu, za rynkiem Bazylika konkatedralna Świętej Trójcy, a poniżej kościół pw. Świętego Mikołaja.
Na koniec zaś Unisław. Mała mieścina, a w niej kościół pw. Świętego Michała Archanioła.
Wycieczka udana? Jak najbardziej. Czas spędzony z najbliższymi, w spokojnym otoczeniu i bliskości Boga. Czego chcieć więcej...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz